Witam wszystkich Z racji braku realacji z Zakynthos na forum pragnę przedstawić swoją wyprawę na wyspę w maju tego roku. Wyjazd: Wyjazd z żoną i prawie dwuletnią córką odbył się na początku maja. Wycieczka została wykupiona z biura podróży i zawierała pobyt na tydzień w hotelu ze śniadaniami. Wylot odbył się planowo. W czasie lotu córka trochę wariowała w samolocie i chciała się bawić z innymi dziećmi tak więc sam lot trwający troche ponad dwie godziny nie należał do zbyt komfortowych.
Hotel: Zamieszkaliśmy w hotelu Katarina Hotel w miejscowości Argassi. O hotelu moge powiedzieć tyle, że jest czysty, ładny i ma nawet fajne baseny, na które wogóle nie chodziliśmy bo woda była lodowata. Jeżeli chodzi o śniadania to już gorzej. Jeżeli ktoś jest miłośnikiem jajek w różnch postaciach to będzie zachwycony. My po trzech dniach na śniadania nie mogliśmy patrzeć. Jedynie jajka były podawane w różnych postaciach reszta typowo pod anglików czyli fasolka i kiełbaski.
Pogoda: Im bliżej było wyjazdu tym bardziej obawiałem się, że wybraliśmy maj jako miesiąc naszej podróży. Dzień przed wyjazdem sprawdzałem grecką stronę z pogodą i niestety wszystko wskazywało, że przez najbliższe kilka dni będzie padać a temperatury też nie będą nas rozpieszczać. Na miejscu okazało się, że niepotrzebnie się martwiliśmy i trafiliśmy na tydzień ciepły i słoneczny. Jedynie jeden dzień był pochmurny i trochę popadało. Ogólnie jak następnym razem będziemy wybierali miesiąc wyjazdu na greckie wyspy to wybierzemy wrzesień, aby woda była nagrzana w basenach i morzu. Niestety, ani ja ani żona nie odważyliśmy się wejść do wody nawet do basenu ze względu na temperaturę.
Argassi Mieszkaliśmy i stołowaliśmy się w miejscowości Argassi. Jest to ładne miasteczko jednak ze względu na praktycznie brak chodnika jazda wózkiem po ulicy była dość utrudniona. Dobrze, że byliśmy przed sezonem kiedy ludzi jak i samochodów nie było, aż tak dużo. Argassi posiada ,,plaże” może to za duże słowo, ale jak ktoś chce to może i się poopalać na płatnym leżaku i też wskoczyć do wody. Sama główna ulica Argassi jest czysta. Jednak jak skręcimy gdzieś w bok to możemy uświadczyć ogromu śmieci przy kontenerach. My mieliśmy to ,,szczęście” spotkać szczura, który wybiegał z jednej posesji. Jeżeli chodzi o jedzenie to stołowaliśmy się tylko w restauracji Zorbas i mogę ją w 100% polecić dania są duże i pyszne. Cena za główne danie od 9 do 12 euro. Mi najbardziej smakowały kalmary i spahgetti bolonese
Jak poruszać się po wyspie? Wcześniej przez internet zamówiliśmy samochód na cztery dni. Samochód Hyundai i10 z fotelikiem dla dziecka i pełnym ubezpieczeniem w tym na szyby i opony kosztował nas 135 euro. Koleżanka wcześniej była na Zakynthos i ostrzegała nas przed wąskimi i bardzo krętymi drogami oraz innymi pojazdami więc pełni obaw ruszyliśmy w pierwszą wyprawę do Zatoki wraku i tu wielkie zaskoczenie drogi nie są najgorsze. Jeżdziło mi się bardzo przyjemnie i nie miałem większych obaw. Jedynie trzeba uważać na autobusy, które za bardzo nie uważają na innych kierowców. W mniejszych miejscowościach jest faktycznie bardzo ciasno i trzeba uważać. Jako, że byliśmy przed sezonem to ruch na trasie był niewielki. Zdarzało się, że przez pół godziny nie mijał nas żaden samochód. Dużo ludzi wypożycza quady i to też jest dobry sposób na podróżowanie. Jeżeli chodzi o komunikacje publiczną to podejrzewam, że nie dociera do każdego zakątka wyspy więc najlepszym wyjściem jest wypożyczenie samochodu koniecznie z pełnym ubezpieczeniem, aby sie nie martwić o ewentualne szkody.
Zwiedzanie. czyli co zobaczyliśmy
Pierwszy dzień pojechaliśmy do zatoki wraku. Droga nie była specjalnie wymagająca. Trzeba jednak liczyć się z zakrętami i dostosowaniem prędkości. Po dotarciu na szutrowy parking, na którym było zaledwie dwa samochody poszliśmy w kierunku platformy widokowej. w drodze do platformy sprzedawcy namawiali na zakup miodu i nalewki. Był też napis na straganie ,,taniej niż w biedronce”. Wielokrotnie widziałem na zdjęciach czy to w internecie czy katalogu biur podróży widok na zatokę ze słynnym wrakiem, ale dopiero widok na żywo uświadomił mnie jak przepiękne jest to miejsce. Żona z dzieckiem zostały przy platformie, a ja poszedłem na prawą stronę w kierunku greckiej flagi z której podobno rozpościera się jeszcze piękniejszy widok. Droga trawa może z 15-20 minut nie była specjalnie trudna. Jednak trzeba uważać na nierówności więc w klapkach nie polecam. Kiedy dotarłem do tego miejsca byłem sam więc mogłem rozkoszować się widokiem, który faktycznie jest o niebo lepszy niż z platformy widokowej. W tym miejscu stoi również rodzaj pomnika dla upamiętnienia śmierci w 2016r. chłopaka, który spadł z klifu i zginał. Od czasu do czasu można przeczytać artykuł w internecie, że kolejna osoba robiąca selfi spadła w przepaść więc trzeba uważąć szczególnie, że miejsce nie jest niczym zabezpieczone. W drodze powrotnej do hotelu córka nabawiła się choroby lokomocyjnej. Strasznie wymiotowała i płakała. Musieliśmy praktycznie co kilka kilometrów stawać na środku drogi, aby się nie zakrztusiła i mogła odpocząć. Kilka samochodów się zatrzymywało widzac nas na drodze z córką na rękach proponując pomoc, a nawet jedna Pani zaproponowała zawiezienie do szpitala. Udało się, że córka wreszcie zasneła i mogliśmy dojechać do hotelu.
Na drugi dzień postanowiliśmy, że ja pojade się przejechać samochodem, a żona z córką pochodza po Argassi i pójdą nad wodę. Po śniadaniu ruszyłem w trasę. Pierwszym punktem mojej samotnej wycieczki były klify Kampi. Dojazd prowadzi tą samą drogą co do zatoki wraku więc wiedziałem czego można się spodziewać. Po dotarci na miejsce kolejny piekny punkt na wyspie, a więc widok na klify z tawerny na samym szczycie. Można było coś zjeść i wypić. Ale ja jedynie nacieszyłem oko i ruszyłem w dalszą trasę. Po drodze wjechałem tez do Exo Chora z najstarszym drzewem oliwnym na wyspie. Faktycznie drzewo jest już mocno wyniszczone, ale stanowi ciekawy punkt na mapie wyspy.
Trzeci dzień Z żoną i córką wybraliśmy się do Keri, gdzie stoi słynny wiatrak z punktem widokowym na klify. Jest też tawerna z największą na świecie flagą Grecji. Niestety okazało się, że zarówno tawerna jak i sam punkt widokowy jest ogrodzony siatką ponieważ trwają remonty. Byliśmy strasznie źli, ale cóż trzeba było zrobić postanowi pojechać na słynną imprezową wyspe czyli Cameo Island. Na wyspe prowadzi około 100 metrowy drewniany most. Ze wględu na wózek nie weszliśmy na samą wyspę, ale z tego co udało mi się dowiedzieć to płaci się kilka euro za wstęp, gdzie w cenie jest drink. Po zrobieniu kilku zdjęć ruszyliśmy do hotelu i na jedzienie na mieście w naszej ulubionej tawernie.
Czwart dzień przeznaczyliśmy na zwiedzanie plaży Nicholas Beach i Gerakas. Droga z Argassi jest malownicza i bardzo kreta. Niestety kolejny raz córka się pochorowała i wymiotowała mimo podania wcześniej lekarstwa lokomotiv. Pierwsza plaża czyli Nicholas Beach bardzo nam się podobała szczególnie mały kościół z ktorego rozpościera się widok na całą plażę. Nastepnie po zabawach w piasku ruszyliśmy do kolejnej plaży czyli Gerakas. W tym miejscu są chronione gniazda żółwi, ale ze względu na miesiąc, w którym byliśmy nie uświadczyliśmy widoku gniazd żółwi. Plaża też bardzo ładna, ale jednak pierwsza plaża nam się bardziej podobała. Jeżeli chodzi o liczbę ludzi na plaży to byliśmy tylko w trójke i nikogo więcej nie było. Nawet dziwnie się czuliśmy porównując z Polskim morzem z parawanami. Wracając postanowiliśmy odwiedzić stolice wyspy czyli Zakynthos. Niestety stolica rozczarowuje bowiem za dużo ciekawych obiektów tam nie uświadczymy. Na nastepny dzień mieliśmy samolot, który planowo wyleciał w wyspy.
Podsumowanie: Sama wyspa jest przepiękna, błękit morza i klify robią wrażenie. Jeżeli jednak ktoś nastawia się na zabytki to powinien wybrać inną wyspę. Zakynthos najlepiej zwiedzać samochodem. Drogi są kręte, ale średnioogarnięty kierowna spokojnie da sobie radę. Ze względu na temperaturę wody zarowno w basenie jak i morzu następnym razem wybierzemy się do grecji we wrzesniu, kiedy woda będzie już nagrzana. Ze względu na chorobę lokomocyjną dziecka nie zwiedziliśmy wszystkiego co chcieliśmy. W przyszłym roku postaramy sie załatwić jakiś lepszy lek na chorobe. Chyba, że ktoś z Państwa poleci coś dobrego na chorobę lokomocyjną dla dziecka? Jezeli ktoś ma pytania to chetnie odpowiem.
Zdjęcia:
Nasz basen hotelowy. W samym obiekcie były dwa baseny. Ze względu na niską temperaturę wody nie odważyłem się wejść do basenu
,,plaza" Argassi z klimatycznym mostem chyba z 1859r. (o ile dobrze pamiętam)
Widok z dzikiej ścieżki na platforme widokową na wyspę wraku
Pomnik chłopaka, który spadł z klifu w lipcu 2016r.
Najlepszy punkt widokowy na zatokę wraku.
Klasztor Anafonitria, a raczej obiekt w środku klasztoru
Nasz samochód, który mimo małego silnika bo 1.0 dobrze się spisał
Cameo Island. Na tej wyspie bardzo często organizowane są wesela. Wstęp płatny, ale za to drink jest za darmo
Najstarsze drzewo oliwne na wyspie
Widok na klify z tawerny
Plaża St. Nicholas cała dla nas, a w tle biały kościół.
Kościół z bliska
Widok z kościoła
Plaża Gerakas. Znowu cała plaża tylko dla nas
Stolica wyspy. Jak byśmy ja nie odwiedzili to i tak byśmy nie żałowali
Wycieczkę kupilismy w październiku 2017r., ale teraz już tylko będziemy polować na last minute. W przyszłym roku planujemy Teneryfe, ale w okresie wrzesień-październik
My mieszkaliśmy w Tsilivi - dobry wylot na całą wyspę. Byliśmy w kwietniu i dużo atrakcji było jeszcze pozamykanych.Film ku przestrodze: https://www.youtube.com/watch?v=8uqNbUIg8CA
;)
Z racji braku realacji z Zakynthos na forum pragnę przedstawić swoją wyprawę na wyspę w maju tego roku.
Wyjazd:
Wyjazd z żoną i prawie dwuletnią córką odbył się na początku maja. Wycieczka została wykupiona z biura podróży i zawierała pobyt na tydzień w hotelu ze śniadaniami. Wylot odbył się planowo. W czasie lotu córka trochę wariowała w samolocie i chciała się bawić z innymi dziećmi tak więc sam lot trwający troche ponad dwie godziny nie należał do zbyt komfortowych.
Hotel:
Zamieszkaliśmy w hotelu Katarina Hotel w miejscowości Argassi. O hotelu moge powiedzieć tyle, że jest czysty, ładny i ma nawet fajne baseny, na które wogóle nie chodziliśmy bo woda była lodowata. Jeżeli chodzi o śniadania to już gorzej. Jeżeli ktoś jest miłośnikiem jajek w różnch postaciach to będzie zachwycony. My po trzech dniach na śniadania nie mogliśmy patrzeć. Jedynie jajka były podawane w różnych postaciach reszta typowo pod anglików czyli fasolka i kiełbaski.
Pogoda:
Im bliżej było wyjazdu tym bardziej obawiałem się, że wybraliśmy maj jako miesiąc naszej podróży. Dzień przed wyjazdem sprawdzałem grecką stronę z pogodą i niestety wszystko wskazywało, że przez najbliższe kilka dni będzie padać a temperatury też nie będą nas rozpieszczać. Na miejscu okazało się, że niepotrzebnie się martwiliśmy i trafiliśmy na tydzień ciepły i słoneczny. Jedynie jeden dzień był pochmurny i trochę popadało. Ogólnie jak następnym razem będziemy wybierali miesiąc wyjazdu na greckie wyspy to wybierzemy wrzesień, aby woda była nagrzana w basenach i morzu. Niestety, ani ja ani żona nie odważyliśmy się wejść do wody nawet do basenu ze względu na temperaturę.
Argassi
Mieszkaliśmy i stołowaliśmy się w miejscowości Argassi. Jest to ładne miasteczko jednak ze względu na praktycznie brak chodnika jazda wózkiem po ulicy była dość utrudniona. Dobrze, że byliśmy przed sezonem kiedy ludzi jak i samochodów nie było, aż tak dużo. Argassi posiada ,,plaże” może to za duże słowo, ale jak ktoś chce to może i się poopalać na płatnym leżaku i też wskoczyć do wody. Sama główna ulica Argassi jest czysta. Jednak jak skręcimy gdzieś w bok to możemy uświadczyć ogromu śmieci przy kontenerach. My mieliśmy to ,,szczęście” spotkać szczura, który wybiegał z jednej posesji.
Jeżeli chodzi o jedzenie to stołowaliśmy się tylko w restauracji Zorbas i mogę ją w 100% polecić dania są duże i pyszne. Cena za główne danie od 9 do 12 euro. Mi najbardziej smakowały kalmary i spahgetti bolonese
Jak poruszać się po wyspie?
Wcześniej przez internet zamówiliśmy samochód na cztery dni. Samochód Hyundai i10 z fotelikiem dla dziecka i pełnym ubezpieczeniem w tym na szyby i opony kosztował nas 135 euro. Koleżanka wcześniej była na Zakynthos i ostrzegała nas przed wąskimi i bardzo krętymi drogami oraz innymi pojazdami więc pełni obaw ruszyliśmy w pierwszą wyprawę do Zatoki wraku i tu wielkie zaskoczenie drogi nie są najgorsze. Jeżdziło mi się bardzo przyjemnie i nie miałem większych obaw. Jedynie trzeba uważać na autobusy, które za bardzo nie uważają na innych kierowców. W mniejszych miejscowościach jest faktycznie bardzo ciasno i trzeba uważać. Jako, że byliśmy przed sezonem to ruch na trasie był niewielki. Zdarzało się, że przez pół godziny nie mijał nas żaden samochód. Dużo ludzi wypożycza quady i to też jest dobry sposób na podróżowanie. Jeżeli chodzi o komunikacje publiczną to podejrzewam, że nie dociera do każdego zakątka wyspy więc najlepszym wyjściem jest wypożyczenie samochodu koniecznie z pełnym ubezpieczeniem, aby sie nie martwić o ewentualne szkody.
Zwiedzanie. czyli co zobaczyliśmy
Pierwszy dzień pojechaliśmy do zatoki wraku. Droga nie była specjalnie wymagająca. Trzeba jednak liczyć się z zakrętami i dostosowaniem prędkości. Po dotarciu na szutrowy parking, na którym było zaledwie dwa samochody poszliśmy w kierunku platformy widokowej. w drodze do platformy sprzedawcy namawiali na zakup miodu i nalewki. Był też napis na straganie ,,taniej niż w biedronce”. Wielokrotnie widziałem na zdjęciach czy to w internecie czy katalogu biur podróży widok na zatokę ze słynnym wrakiem, ale dopiero widok na żywo uświadomił mnie jak przepiękne jest to miejsce. Żona z dzieckiem zostały przy platformie, a ja poszedłem na prawą stronę w kierunku greckiej flagi z której podobno rozpościera się jeszcze piękniejszy widok. Droga trawa może z 15-20 minut nie była specjalnie trudna. Jednak trzeba uważać na nierówności więc w klapkach nie polecam. Kiedy dotarłem do tego miejsca byłem sam więc mogłem rozkoszować się widokiem, który faktycznie jest o niebo lepszy niż z platformy widokowej. W tym miejscu stoi również rodzaj pomnika dla upamiętnienia śmierci w 2016r. chłopaka, który spadł z klifu i zginał. Od czasu do czasu można przeczytać artykuł w internecie, że kolejna osoba robiąca selfi spadła w przepaść więc trzeba uważąć szczególnie, że miejsce nie jest niczym zabezpieczone. W drodze powrotnej do hotelu córka nabawiła się choroby lokomocyjnej. Strasznie wymiotowała i płakała. Musieliśmy praktycznie co kilka kilometrów stawać na środku drogi, aby się nie zakrztusiła i mogła odpocząć. Kilka samochodów się zatrzymywało widzac nas na drodze z córką na rękach proponując pomoc, a nawet jedna Pani zaproponowała zawiezienie do szpitala. Udało się, że córka wreszcie zasneła i mogliśmy dojechać do hotelu.
Na drugi dzień postanowiliśmy, że ja pojade się przejechać samochodem, a żona z córką pochodza po Argassi i pójdą nad wodę. Po śniadaniu ruszyłem w trasę. Pierwszym punktem mojej samotnej wycieczki były klify Kampi. Dojazd prowadzi tą samą drogą co do zatoki wraku więc wiedziałem czego można się spodziewać. Po dotarci na miejsce kolejny piekny punkt na wyspie, a więc widok na klify z tawerny na samym szczycie. Można było coś zjeść i wypić. Ale ja jedynie nacieszyłem oko i ruszyłem w dalszą trasę. Po drodze wjechałem tez do Exo Chora z najstarszym drzewem oliwnym na wyspie. Faktycznie drzewo jest już mocno wyniszczone, ale stanowi ciekawy punkt na mapie wyspy.
Trzeci dzień
Z żoną i córką wybraliśmy się do Keri, gdzie stoi słynny wiatrak z punktem widokowym na klify. Jest też tawerna z największą na świecie flagą Grecji. Niestety okazało się, że zarówno tawerna jak i sam punkt widokowy jest ogrodzony siatką ponieważ trwają remonty. Byliśmy strasznie źli, ale cóż trzeba było zrobić postanowi pojechać na słynną imprezową wyspe czyli Cameo Island. Na wyspe prowadzi około 100 metrowy drewniany most. Ze wględu na wózek nie weszliśmy na samą wyspę, ale z tego co udało mi się dowiedzieć to płaci się kilka euro za wstęp, gdzie w cenie jest drink. Po zrobieniu kilku zdjęć ruszyliśmy do hotelu i na jedzienie na mieście w naszej ulubionej tawernie.
Czwart dzień przeznaczyliśmy na zwiedzanie plaży Nicholas Beach i Gerakas. Droga z Argassi jest malownicza i bardzo kreta. Niestety kolejny raz córka się pochorowała i wymiotowała mimo podania wcześniej lekarstwa lokomotiv. Pierwsza plaża czyli Nicholas Beach bardzo nam się podobała szczególnie mały kościół z ktorego rozpościera się widok na całą plażę. Nastepnie po zabawach w piasku ruszyliśmy do kolejnej plaży czyli Gerakas. W tym miejscu są chronione gniazda żółwi, ale ze względu na miesiąc, w którym byliśmy nie uświadczyliśmy widoku gniazd żółwi. Plaża też bardzo ładna, ale jednak pierwsza plaża nam się bardziej podobała. Jeżeli chodzi o liczbę ludzi na plaży to byliśmy tylko w trójke i nikogo więcej nie było. Nawet dziwnie się czuliśmy porównując z Polskim morzem z parawanami. Wracając postanowiliśmy odwiedzić stolice wyspy czyli Zakynthos. Niestety stolica rozczarowuje bowiem za dużo ciekawych obiektów tam nie uświadczymy. Na nastepny dzień mieliśmy samolot, który planowo wyleciał w wyspy.
Podsumowanie:
Sama wyspa jest przepiękna, błękit morza i klify robią wrażenie. Jeżeli jednak ktoś nastawia się na zabytki to powinien wybrać inną wyspę. Zakynthos najlepiej zwiedzać samochodem. Drogi są kręte, ale średnioogarnięty kierowna spokojnie da sobie radę. Ze względu na temperaturę wody zarowno w basenie jak i morzu następnym razem wybierzemy się do grecji we wrzesniu, kiedy woda będzie już nagrzana. Ze względu na chorobę lokomocyjną dziecka nie zwiedziliśmy wszystkiego co chcieliśmy. W przyszłym roku postaramy sie załatwić jakiś lepszy lek na chorobe. Chyba, że ktoś z Państwa poleci coś dobrego na chorobę lokomocyjną dla dziecka? Jezeli ktoś ma pytania to chetnie odpowiem.
Zdjęcia:
Nasz basen hotelowy. W samym obiekcie były dwa baseny. Ze względu na niską temperaturę wody nie odważyłem się wejść do basenu
,,plaza" Argassi z klimatycznym mostem chyba z 1859r. (o ile dobrze pamiętam)
Widok z dzikiej ścieżki na platforme widokową na wyspę wraku
Pomnik chłopaka, który spadł z klifu w lipcu 2016r.
Najlepszy punkt widokowy na zatokę wraku.
Klasztor Anafonitria, a raczej obiekt w środku klasztoru
Nasz samochód, który mimo małego silnika bo 1.0 dobrze się spisał
Cameo Island. Na tej wyspie bardzo często organizowane są wesela. Wstęp płatny, ale za to drink jest za darmo
Najstarsze drzewo oliwne na wyspie
Widok na klify z tawerny
Plaża St. Nicholas cała dla nas, a w tle biały kościół.
Kościół z bliska
Widok z kościoła
Plaża Gerakas. Znowu cała plaża tylko dla nas
Stolica wyspy. Jak byśmy ja nie odwiedzili to i tak byśmy nie żałowali